Najczęściej postępowanie inwestora w związku z koniecznością przeprowadzenia remontu, wygląda mniej więcej następująco:
Punktem wyjścia jest ogólny plan dotyczący prac budowlano-remontowych, który się potem trochę uszczegóławia. Nasz zleceniodawca w kolejnym kroku szuka firmy z branży. Z reguły wybiera na zasadzie – polecenia znajomych lub osób wcześniej zaistniałych przy „projekcie”, czasami w rodzinie jest jakiś budowlaniec. Jeżeli ma szczęście (tak myśli, że ma szczęście) w miarę szybko ustalany jest zakres prac, czas ich prowadzenia i pieniądze do rozliczenia na koniec. Teraz musi on „tylko” poczekać na swoją kolejkę, bo przecież dobry fachowiec ją ma – podświadomość podpowiada mu, że potrzebuje najlepszych fachowców.
Prace się zaczęły. Osoby wierzące modlą się o pomyślne zakończenie, niewierzące liczą na dobry los. Niepewność i napięcie, to najczęstsze odczucia. Jest prawie jak na polu bitwy, kto wygra i co będzie jutro? Dlaczego jest tak brudno – skąd tu tyle kurzu? Kto naprawi porysowany parkiet? – a miało być tak pięknie!
Może jest w tym opisie trochę przesady, jest przecież coraz więcej naprawdę rzetelnych fachowców, ale na jakich trafiliśmy, to wiemy niestety dopiero na koniec. Poza tym naprawdę remont remontowi nie równy. Ktoś kto sprawdził się u znajomych nie musi sprawdzić się i u nas. Dzieje się tak również dlatego, ponieważ procedura taka, generuje dużą liczbę niewiadomych. Nie można za bardzo mieć pretensji do wykonawcy o to, że jak już przyszła w jego kolejce pora na kolejne zlecenie, to chce jak najszybciej zacząć pracę i nie tracić czasu na „gadanie”, bo zarabia nie na nim tylko na konkretnych pracach np. układaniu płytek, i pół biedy jeżeli jest to tylko układanie płytek.
Oczywiście dla pełnej jasności, nikt nie może zagwarantować sytuacji w której ma się 100% pewności powodzenia założonego planu. Niestety zawsze może nas coś jednak zaskoczyć. Doświadczenie daje nam jednak prawo do powiedzenia tego, że współpraca z nami zmniejsza znacząco ryzyko związane z wystąpieniem jakichkolwiek kłopotów, w szczególności tych wielkich. Za sprawę priorytetową uznajemy maksymalnie dobre przygotowanie się do planowanej inwestycji. Wiemy, że przy tego rodzaju robotach „z początku wynika koniec”. I nie ma tu nic z polityki lub gładkiej gadki, to samo życie.