Reklamy solariów od dłuższego czasu bombardują nas bardzo zachęcająco nazwami: lampa brązująca oraz lampa podwójnie brązująca. Polecana jest głównie tym osobom, które ze względu na swój fototyp, opalają się dłużej, a ich skóra reaguje na słońce zaczerwienieniem lub poparzeniem. Czym zatem tak naprawdę są lampy brązujące i czy naprawdę dają lepszy efekt niż pozostałe?
Lampy brązujące zbudowane są głównie z halogenów i emitują znacznie większą dawkę promieni UVA, znacznie ograniczając promienie UVB. Są to lampy bezpieczniejsze, jeśli chodzi o oparzenia, bo ograniczają ten rodzaj promieni za ten fakt odpowiedzialnych. Nie jest to jednak metoda dla wszystkich, a podwyższenie dawki UVA powoduje z kolei szybsze fotostarzenie się skóry. Dla prawidłowego procesu opalania ta dawka musi być wyważona, nie powinno się odfiltrowywać, żadnych promieni UV.
W przypadku opalania liczą się dwa czynniki dawka promieni i moc. Lampy brązujące opalają mocniej (efekt zwany bronzingiem) w stosunkowo szybkim czasie. Dla porównania 15 -20 minut pod zwyĸłą lampą, to 8 minut pod lampą brązującą. No i oczywiście efekt pięknie zabrązowionej skóry.
Nie jest to więc też najbezpieczniejsza metoda opalania. Idealne byłoby zastosowanie 100 W bez żadnych wzmocnień, opalające twarz przez 20 minut. Niestety takim wolnym opalaniem nie byliby zadowoleni klienci, którzy chcą się opalić na „brąz” w szybkim czasie. Całkowicie zapominając o tym, że istnieje coś takiego jak fototyp skóry i dawka promieni słonecznych oraz ochrona przed nimi musi być starannie dobierana. W niektórych solariach istnieje urządzenie zwane Skin Control, które dopasowuje dawkę promieni do konkretnego klienta. Jeśli takiego urządzenia nie ma powinien nam doradzić pracownik solarium. To niestety fikcja, ponieważ nie zależy na tym ani klientom ani właścicielom solariów.